środa, 4 lipca 2012

Rozdział 10

Usiedliśmy na trawie . Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu , ale loczek w końcu się odezwał :
 - Wiesz... Ehh... Nie wiem jak mam ci to powiedzieć .
 - Wyjeżdżasz? - zapytałam .
 - Nie , to znaczy tak .
 - Aha . Ile cię nie będzie i kiedy wyjeżdżasz?
 - Nie będzie mnie miesiąc , a wyjeżdżam za tydzień .
 - To tak jak ja .
 - Nie gnie... Czyli , że ty też wyjeżdżasz?
 - Tak . Jadę z rodziną do Stanów na miesiąc .
 - Ja też będę w Stanach , tylko , że ja będę wtedy w trasie , a ty na wakacjach .
 - Rozumiem .
 - Czyli , że nie masz mi nic za złe?
 - Harry , głuptasie . Wolę się dowiedzieć o tym teraz , a nie dzień przed twoim wyjazdem . Poza tym ja też miałam ci powiedzieć o moim wyjeździe .
 - To dobrze , bo myślałem , że jak ci o tym powiem to ze mną zerwiesz , albo coś w tym stylu .
 - A niby czemu miałabym z tobą zerwać?
 - No bo moja poprzednia dziewczyna zerwała ze mną dlatego , że musiałem wyjechać na miesiąc i myślałem , że u nas też tak będzie...
 - Ale nie jest i cieszmy się z tego - dokończyłam .
 - Tak - pocałował mnie czule - Masz rację . Chodź , idziemy na lody , ok?
 - Ok - powiedziałam uśmiechnięta .
Hazza pomógł mi wstać i poszliśmy do najbliżej położonej lodziarni . Po drodze "zaatakowało" nas kilka fanek . Chłopak rozdał parę autografów i zapozował do zdjęć , a fanki dopytywały się kim jestem i czego chcę od Stylesa .
 - To jest Alexis - przedstawił mnie .
 - Ładne imię - odezwała się jedna fanka .
 - Dziękuję - odpowiedziałam .
 - Jesteś przyjaciółką Harry'ego? - zapytała druga .
 - Tak jakby - odrzekłam - W odpowiednim miejscu i czasie dowiecie się o tym kim jestem dla Hazzy .
 - Aha , to pa - powiedziały równocześnie .
Dziewczyny odeszły , a my poszliśmy do wyznaczonego wcześniej miejsca . Zamówiliśmy swoje ulubione lody i usiedliśmy przy stoliku . Loczek rozbrajał mnie swoimi minami i sposobem jedzenia . Co trochę wybuchaliśmy śmiechem . W pewnym momencie w radiu zaczęło lecieć piosenka The Wanted - "Chasing The Sun". Spojrzeliśmy na siebie z miną typu "WTF?!" , albo "mamo zaraz zwymiotuję" , bo inaczej się tego nie da nazwać i wybiegliśmy szybko z lodziarni .
 - Uff! Udało się , przeżyliśmy - powiedziałam .
 - Też ich nie lubisz?
 - Nie to , że nie lubię , ale gdy ich widzę , czy słyszę , to mnie mdli , bo zrozumiałam , że na świecie są fajniejsze boysband'y - zaśmialiśmy się .
 - Ahh... No tak - uśmiechnął się .
 - Kurde już 13 - powiedziałam - Muszę się zbierać .
 - Odprowadzę cię .
Udaliśmy się w stronę mojego domu , po drodze ciągle rozmawialiśmy i trzymaliśmy się za ręce . Gdy już dotarliśmy pożegnaliśmy się tak jak zawsze i udaliśmy się w swoje strony . Zjadłam lunch , weszłam na kompa i popisałam chwilę z Kate . Chwilę? Zajęło mi to resztę dnia! Gadałyśmy do 21 , wyłączyłam komputer , poszłam wziąć prysznic , przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka . Około godziny 22:30 otrzymałam SMS-a od Hazzy o treści : "Słotkich , Hazzowatych snów , dobranoc ;* H." . Usnęłam trzymając telefon w ręce .




Tak wiem koniec zwaliłam na totalu i , że tym rozdziałem zepsułam Ci środę , ale tak to już jest . ;D
Nie wiem , czy jutro pojawi się rozdział , bo muszę iść odrabiać godziny z WOPR-u , ale postaram się go dodać . Pa ;*


1 komentarz: