poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 11

Obudziłam się około godziny 9:00 rano. Wstałam i udałam się do łazienki w celu zrobienia porannej toalety. Po jej wykonaniu weszłam do mojego pokoju i przebrałam się w <klik>. Zeszłam do kuchni i przygotowałam oraz spożyłam moje śniadanie, chwyciłam moją gitarę i pobiegłam do Kate. Pod jej drzwiami byłam dokładnie o 10:00. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi moja zaspana przyjaciółka.
 - Alex? Co ty tu...?
 - Zapomniałaś? Wiedziałam. Idź się przebierz, ja poczekam.
Katherina wzięła swoje ciuchy i udała się do łazienki. Nie było jej ok. 7 minut. Przyszła ubrana w <klik> .
 - Dobra jestem. Po co ci ta gitara? - usiadła na łóżku, koło mnie.
 - Co za sklerotyk! Przecież umówiłyśmy się na wspólne granie, nie pamiętasz?
 - A no faktycznie. Sorry, ale nie ogarniam o tak wczesnej porze - sięgnęła po swój instrument i zaczęła grać "Wonderwall".
 - Dzisiaj to pierwsze? Ok - dołączyłam się do grania.

*Harry*

 - Niall! Chodź! - krzyknąłem.
 - Już, chwila, tylko dokończę śniadanie!
 - No to szybko, bo za godzinę będą tu Eleanor, Danielle i Perrie.
 - Dobra już, idziemy?
 - Tak.
Wybiegliśmy z domu, biegliśmy może jakieś 2 minuty, bo Horan się zmęczył i resztę drogi musieliśmy iść.
 - To zrobimy tak: ja pójdę do Alexis, a ty do Kate, ok? A potem spotkamy się w Hyde Parku.
 - Spoko, w razie jakichkolwiek komplikacji, zdzwaniamy się.
 - Tak - w tym momencie rozdzieliliśmy się i poszliśmy każdy w swoim kierunku. Gdy już dotarłem do domu Alex zadzwoniłem do drzwi, otworzyła mi jej mama.
 - Dzień dobry, jest Alexis?
 - Nie, poszła do Kate, wyszła przed chwilą, więc może jeszcze ją złapiesz.
 - Aha, dziękuje, do widzenia.
 - Do widzenia.
Szybko pobiegłem do domu przyjaciółki mojej dziewczyny. Przy furtce zastałem zamykającego ją Niallera.
 - Co ty tu robisz? - zdziwił się.
 - Okazało się, że Alex jest u Katheriny.
 - Aha, spoko - odpowiedział mi dzwoniąc do drzwi.
 - Hej! Co wy tu robicie? - zapytała nas Kate dając Niallowi całusa w policzek.
 - Zaraz zobaczysz kwiatuszku - odpowiedział Irlandczyk.
 - Ej! Ja też chcę buziaka! - krzyknąłem.
 - Nie zapominaj, że masz już dziewczynę! - powiedziała Salvatore przytulając się do mnie.
 - Miło cię widzieć kotku!
 - Alex z rana, jak śmietana - zaśmiał się Horan.
 - Dobra idziemy do nas! - powiedziałem.
 - Ok, ale po co? - zapytała się moja dziewczyna.
 - Chcielibyśmy żebyście kogoś poznały - wyjaśnił blondyn.
 - No to idziemy - powiedziała Kate.
 - Czekaj, bo nie wiem, czy brać gitarę, czy zostawić ją u ciebie, żeby została tak jak ostatnio - rzekła Alexis.
 - To ty grasz na gitarze? - zapytaliśmy równocześnie z Niallem.
 - Tak, obie gramy - uśmiechnęły się.
 - Zostaw ją tylko potem jej nie zapomnij.
 - To wolę ją wziąć - powiedziała Alex.
 - A zagrasz nam coś? - zapytałem.
 - Jeśli chcesz...
 - Bardzo.
 - Hymm...
 - Bardzo, bardzo, bardzo.
 - Ok, dobra niech ci będzie.
Wyszliśmy z domu Smith'ów i ruszyliśmy w stronę naszej willi. Podczas drogi buzie nam się nie zamykały, a ręce cały czas były splecione z rekami naszych dziewczyn.
 - Witajcie w... - powiedział zabawnym głosem Niall.
 - ...Wariatkowie - dokończyłem normalnym już głosem.
 - No, po części, to jest to dom wariatów - zaśmiała się moja dziewczyna całując mnie przy tym w policzek.
Zaprosiliśmy dziewczyny do środka i przeszliśmy do salonu, gdzie siedzieli już: Liam, Louis oraz Zayn i Perrie. Chłopaki oraz Edwards pomachali nam przyjaźnie. Usiedliśmy z Salvatore na kanapie obok Liama, a Nialler i Katherina obok Zayna i jego dziewczyny.
 - A gdzie reszta? - zapytałem.
 - Zaraz przyjdą - wyjaśnił Daddy.
 - Aha.
 - Jesteśmy! - po pięciu minutach milczenia usłyszeliśmy głosy.
 - No nareszcie! Poznajcie się: Alex, Kate, Danielle, Eleanor, Perrie - przedstawił nas Malik.
 - Alex, tak? Ładny sweterek - zaśmiała się Calder spoglądając na swój sweter.

*Alexis*

 - To mój ulubiony - uśmiechnęłam się.
Okazało się, że mamy takie same swetry na sobie. Obie kupiłyśmy ten sam ciuch w TopShop'ie. Peazer oraz El usiadłyśmy obok swoich skarbów. Od razu za kumplowałam się z Dan i Eleanor, a o Perrie nie mam jeszcze zdania, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się miła i przyjacielska. Trochę gadaliśmy o sobie prywatnie i ogólnie. Okazało się, że Per nie jest taka jak postrzegają ją niektóre "fanki" 1D. W rzeczywistości jest to bardzo miła i sympatyczna osoba, która nie wstydzi się okazywać uczuć.
 - Zagrajmy w coś! - zaproponował Horan.
 - A w co? - zapytałam.
 - W butelkę rzecz jasna! - krzyknęli razem Zayn i Tomlinson.

*Liam*

O nie! Znowu to samo! Po raz kolejny - butelka. Szczerze? Nie lubię tej gry. Dlaczego? Bo zawsze konczy się to tak samo! Jak zwykle pewnie któreś z nas się pokłóci,przed tym na pewno sporo wypija, a całość skończy się bójką i upitym towarzystwem. Rano pewnie z Danielle zrobimy w domu izbę wytrzeźwień, a oni będą mieli ogromnego kaca. Chłopaki spojrzeli na mnie błagalną miną.
 - No dobra, ale pod warunkiem, że nie skończy się to tak, jak ostatnio.
 - Tak jest kapitanie! - krzyknęli i zasalutowali, po czym przydzieliłem im zadania.
 - Harry-idź po picie i przekąski, Zayn-znajdź butelkę, Niall-pomóż Hazzie, a reszta przygotowuje miejsce!
 - A ty? - zapytał Lou.
 - A ja wam pomogę - wskazałem na dziewczyny i Tomlinsona. Zaczęliśmy przesuwać meble, ławę ustawiliśmy przy dywanie. Z kuchni usłyszałem krzyk Loczka:
 - Liam, gdzie są czipsy?!
 - Druga sza...
 - Niall Horan wywącha wszystko! Poczekaj szukam sygnału GPS... Druga szafka od drzwi, najwyższa półka.
 - Butelka gotowa! - poinformował Malik.
 - Miejsce gotowe! - powiedzieli Louis i dziewczyny.
 - Harry debilu nie wyżeraj czipsów! - usłyszeliśmy krzyk Niallera - Nosz ku**a! Jeszcze popcorn rozsypałeś! Co za niezdara! - wybuchnęliśmy śmiechem.
 - Ale ty też wyżerałeś czipsy!
 - Ale nie rozsypałem popcornu!
 - Nie narzekaj, przecież mamy jeszcze dwie paczki czipsów.
 - Dobra idę im zrobić ten popcorn, bo się tam zaraz pogryzą - zaśmiała się Alex.

*Alexis*

Weszłam szybko do kuchni, szybko wślizgnęłam się pomiędzy Irlandczyka i mojego skarba. Wyjęłam popcorn z szuflady i włożyłam go do mikrofalówki.
 - O co tyle krzyku?! Przecież zawsze można zrobić nowy popcorn, tak? - powiedziałam.
 - No tak - przytaknęli.
 - Więc...?
 - Przepraszamy.
 - I...?
 - Zaraz to posprzątamy.
 - No. I żeby mi to było ostatni raz - wyjęłam gotowy posiłek - Zadowolony? - pytanie skierowałam do blondyna.
 - Tak - uśmiechnął się. Wyszliśmy z kuchni z jedzeniem i piciem w rękach.
 - Bufet gotowy - powiedział Niall kładąc miski z czipsami na ławie.
 - No to gramy - rzekł Zayn.




Cześć! Wiem, dawno mnie nie było, ale tak, jak pisałam wcześniej - byłam na obozie, a potem u babci. Ponieważ Ola w sobotę skończyła 13 lat, w ramach takiego prezentu ode mnie (bo niespodziewanie w moje urodziny dostałam napływu weny - cieszcie się! ;)) jutro pojawią się: dwa imaginy (z Harrym i Niallem) oraz nowy rozdział. Chciałam Wam też podziękować za komentarze i wyświetlenia mojego bloga. So... Mam nadzieję, że spodobają Wam się moje imaginy. Ale to jutro ;D
+ zapraszam do komentowania, bo to mnie na prawdę motywuje do dalszego pisania i przy okazji poznaję Wasze opinie, poza tym jak lubię czytać komentarze. ;)

Do następnego (czyli do jutra) ;*

2 komentarze:

  1. O.o ale długi! Nie no widać, że cię wena dopadła. Rozdział super. Jejkuu ja chcę już jutro! :CC. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper czekam na imaginy z pewnością będą świetne ^^

    OdpowiedzUsuń